Jesteśmy w kontakcie! Część pierwsza.

Kim jesteśmy?

Ludźmi, zaangażowanymi w sprawy naszych podopiecznych, chcącymi mieć pozytywny wpływ na realizację ich potrzeb, starającymi się zminimalizować ich ograniczenia w miejscu pracy, walczącymi ze stereotypami pracodawców i środowiska społecznego, mentorami, powiernikami, edukatorami. Pracownikami Centrum Integracja Gdynia. Zajmujemy się szeroko pojętą aktywizacją zawodową osób z niepełnosprawnością. Z naszego wsparcia i wiedzy korzystają osoby z niepełnosprawnością, ich otoczenie, pracodawcy, inne instytucje i organizacje.

Specjalistami z zakresu doradztwa zawodowego, socjalnego/ds. niepełnosprawności,  pośrednictwa pracy, psychologii, prawa.

Pracujemy w ramach realizacji projektów związanych z aktywizacją zawodową. Jednym z takich projektów jest „System Aktywizacji Społeczno-Zawodowej w Gdyni”.

Nasza praca to bycie w stałym bezpośrednim kontakcie z uczestnikami projektu, pracodawcami. Każda nowa osoba jest indywidualną jednostką z innymi problemami, potrzebami, ograniczeniami, niepełnosprawnością, osobowością. Jako specjaliści chcemy jak najlepiej ich poznać, skutecznie podnieść ich kwalifikacje i umiejętności, pomóc nabrać pewności siebie i odkryć własne zasoby, wesprzeć na drodze rozwoju i ostatecznie osiągnąć wspólny cel wejścia i utrzymania się  na rynku pracy. Zwykły dzień pracy jest bardzo  dynamiczny: indywidualne spotkania z uczestnikami, ogrom telefonów, maili, organizacja staży, asysty, organizacja szkoleń zawodowych, konsultacji niezależnego życia, warsztatów, poradnictwa psychologicznego, dokumentowanie, raporty…. Jednym słowem – dzieje się, nie ma miejsca na nudę.

Wszystkie wyżej wymienione działania odbywały się stacjonarnie, często, osobiście. W bezpiecznych, dostosowanych warunkach. I nagle nastała niespodziewana dla ludzkości pandemia: koronawirus… nieznany i niebezpieczny wytwór, który sparaliżował świat, pokrzyżował plany zawodowe, życiowe, społeczne w tym pracę naszego zespołu – biuro przeszło na system pracy zdalnej.

Zaplanowany staż jednej z uczestniczek został przełożony na nieznany termin, szkolenia zawodowe dla innych również, konsultacje grupowe zostały odwołane. Zaczęliśmy się zastanawiać co dalej? Pytań było dużo. Jak będziemy pracować? Jak zrealizujemy zaplanowane działania projektowe? Jak będzie wyglądała przyszłość, rynek pracy?

Ale przede wszystkim padły pytania:

Co z naszymi klientami? W jakiego rodzaju kontakcie z nimi będziemy? Czy damy radę ich wesprzeć w tym dziwnym okresie? Jak nasi klienci będą sobie radzić z problemem długotrwałej izolacji? Czy mamy w sobie odpowiednie zasoby aby wspierać klientów i siebie nawzajem? Jakich reakcji możemy się spodziewać?

 Z poradą i pomocą przyszła nam psycholog projektu Małgorzata Labuda, która uważa, że

w sytuacji pandemii można obawiać się o życie i zdrowie własne  oraz osób bliskich, ale, też o sytuację zawodową i ekonomiczną. Często pojawia się niepewność, lęk, poczucie utraty kontroli nad sytuacją, złość za utrudnianie realizacji wyznaczonych celów oraz za ograniczanie wolności osobistej. Ale reakcje mogą być różne – dla niektórych może to być chwila oddechu – nie trzeba podejmować ważnych decyzji, stres związany np.  z rozpoczynaniem nowego etapu życia został odsunięty, więc można paradoksalnie poczuć ulgę. Przeżywanie tej sytuacji zależy także od tego, czy mamy swój prywatny system wsparcia społecznego – czy mieszkamy z kimś bliskim, mamy rodzinę lub grono znajomych, z którymi choćby telefonicznie lub mailowo dzielimy się przeżyciami”.

Jakie obecnie są nasze klientki, bo tak się składa, że teraz mamy same panie?

Zdaniem psycholog są „delikatne, wrażliwe, chcą być spostrzegane jako radzące sobie z różnymi wyzwaniami, chcą mieć możliwość wykazania się; niektóre – niepewne co do posiadanych kompetencji; niektóre – przekonane o posiadaniu wysokich predyspozycji do wybranej pracy”.

Mogę dodać jako trener pracy, że są to osoby o niesamowicie miłych osobowościach, z tzw. sercem na dłoni, o nieprzeciętnych umiejętnościach zawodowych i wysokich predyspozycjach osobistych. Dały się poznać jako zaangażowane w swój rozwój, zmotywowane do działania, chętne do współpracy. To osoby z doświadczeniem życiowym, w różnym wieku, z innymi ograniczeniami
i problemami.

Zapytałam je jak sobie radzą.

Pani Larysa – księgowa o zdolnościach manualnych, wykonuje przepiękne swetry, posiada nieprzeciętną urodę i uroczy akcent językowy, jest Ukrainką. Ma zdolności językowe i profesjonalne doświadczenie zawodowe, wysoką kulturę osobistą, a mimo to miała problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Jak twierdzi „z kryzysem pandemii radzę sobie różnie. Na początku to wyglądało niewyobrażalnie strasznie, codziennie z tv, internetu słyszymy przerażający statystyki z całego światu, co negatywnie się odbija na psychicznym stanie każdego człowieka, a co mówić o takich osobach jak ja, narażonych na zakażenie ze względu na dolegliwości po chorobie. Dzięki wsparciu pracowników Integracji, psychologów, trener pracy, poczułam się bardziej pewna siebie. Niestety, przez pandemię straciłam szansę zatrudnienia po stażu zawodowym, miałam niepewność z otrzymania nowego orzeczenia o niepełnosprawności przez niemożliwe stawienie się na komisji w MOPSie. Ale na szczęście komisja zaczęła pracować zdalnie i orzeczenie już mam. Nikt nie jest w stanie powiedzieć kiedy pandemia się skończy i jak będzie wyglądał po tym wszystkim rynek pracy. Moim zdaniem będzie rosło bezrobocie. Myślę, że ze względu obaw upadku gospodarki, będą wprowadzać odwołania zakazów i wszystko wróci do życia. Mój dzień w kwarantannie żartobliwie można nazwać Dzień świstaka, ale tak naprawdę, kobieta w domu w kwarantannie  zawsze ma czym się zajęć. Oprócz  spraw codziennych gospodarczych, mam różne zajęcia, spotkania z psychologiem przez skype, doradztwo zawodowe i wsparcie telefoniczne od pracowników Integracji, dzierganie sweterka na drutach. Poszukiwanie ofert pracy w internecie. Znalazłam czas na segregowanie, skanowanie starych zdjęć moich i rodziców  i robienie fotoksiążek”.

Pani Aleksandra – przesympatyczna młoda kobieta, ma doświadczenie w różnych pracach fizycznych, średnie wykształcenie, lubuje się w pracach manualnych i jest w tym świetna. Bardzo komunikatywna, ciepła i serdeczna osoba, dąży do rozwoju własnego, aby polepszyć swoją sytuację zawodową i osobistą. Z optymizmem podchodzi do życia i łatwo się nie poddaje przeciwnościom losu. Twierdzi, że „dni w czasie Pandemii płyną mi szybko. Na początku dużo myślałam jak to będzie dalej.  Często oglądałam wiadomości  i z czasem coraz więcej myślałam co będzie jak któraś z nas zachoruje.  Ale jak wszyscy domownicy byli już całe dnie w domu to ten czas tak zaczął pędzić, że nie było czas na to bezczynne siedzenie i  myślenie co by było. Przestałam oglądać każde wiadomości. Pierwsze dwa tygodnie dużo spędziłam z córką przy lekcjach, ponieważ dużo mieli zadane i ogarnięcie tego wszystkiego internetowo było dość trudne. Codziennie dzwonię  też do rodziny i znajomych, a  także zrobiłam porządki w rzeczach ,które   odkładałam na  później. Zajęłam się też pracami manualnymi, a to uszyłam  maskotki, czy też przydatne teraz maseczki oraz zrobiłam dekoracje na stół wielkanocny.  Mam stały kontakt z  Integracją – telefoniczny, a także mailowy  z Panią Aleksandrą Mionskowską trener pracy, np. ćwiczymy pytania  z rozmowy o pracę. Bardzo fajnie, że ktoś może mnie pokierować  i pokazać  jak można wypaść  lepiej na rozmowie. Telefonicznie miałam też konsultacje grupy wsparcia z Panią  Lucyną  Lau oraz z naszą  panią  psycholog Małgosią Labudą. Co do pracy to tylko raz przeglądałam oferty. Dużo firm zamyka się  i nie wiem jak to będzie . Jestem dobrej myśli i mam nadzieje, że jak  firmy wrócą na rynek to i ja  znajdę tą wymarzoną pracę”.

Pani Ewa – przemiła kobieta o ciepłym usposobieniu, ma talent do ujmujących odpowiedzi, że człowiek z niecierpliwością czeka na dalszy ciąg, kobieta „motyl” eteryczna, delikatna, idąca swoją drogą. Jakiś czas temu Pani Ewa zmieniła swoje życie o 180 stopni i tak naprawdę odkrywa siebie na nowo.  Fajne jest to, w  nowej odsłonie dba o swój dobrostan. Pani Ewa ma 20 lat przerwy
w zatrudnieniu i nieaktualne umiejętności zawodowe – jest wyzwaniem na rynku pracy – ale zmotywowanym wyzwaniem. Uważa, że „tego by nikt nie wymyślił. I nikt by na to nie wpadł.

A jednak, stało się. Mamy pandemię. Rozpędzony świat stanął. Ludzie i jak się okazuje czy nie ważniejsza od człowieka tak zwana Gospodarka, przez duże G. Smutne i straszne. Miało być inaczej. Czy nie dlatego, że tak myśleliśmy, doszło do tej sytuacji? Należę do osób, które uważają ,że nie ma przypadków. W tym biegu zapomnieliśmy chyba o czymś najważniejszym.   Mamy teraz czas by to odnaleźć. Tylko co będzie z gospodarką…   To nie jedyne pytanie. Jest ich całe mnóstwo.  I zadają je sobie wszyscy. I odpowiedzi nie zna nikt.   Włącznie z wielkimi tego świata. Niemożliwe ?  A jednak. Jestem osobą z niepełnosprawnością z literką P. To znaczny, ze stresem jestem za pan brat. I co się okazuje?  Ta literka się przydaje. Nauczyłam się, żyć ze stresem, z brakiem aktywności ,z izolacją. W obecnej sytuacji, można powiedzieć czuję się jak ryba w wodzie. Spokojnie przyglądam się światu. Jest taki piękny. I taka piękna i urocza była nasza codzienność. Fajnie do niej potęsknić i czekać na nią. Wierzę w mądrość ludzi. Wierzę ,że nauczeni tym doświadczeniem wprowadzimy zmiany w sposobie życia naszego osobistego i światowego. I wspólnie odbudujemy naszą normalność bardziej normalną. Gdy myślę o swojej sytuacji osoby poszukującej pracy, obawiam się prognozowanego bezrobocia, ale z drugiej strony może właśnie posiadane orzeczenie o niepełnosprawności okaże się atutem na nowym rynku pracy. Póki życia, póty nadziei”.

Pani Joanna – czarująca, młoda i ambitna kobieta. Posiada entuzjazm i wiedzę specjalistyczną z dziedziny Junior Front – End Developer, odważna, zmieniła całkowicie swój kierunek wykształcenia, stale poszerza wiedzę z dziedzin technologii, sympatyczna, refleksyjna oraz samoświadoma. Jedna z ostatnich uczestniczek, którym udało się rozpocząć staż zawodowy przed pandemią. Racjonalnie patrzy na świat, ale mimo to stwierdza, że „cała sytuacja z koronawirusem na początku napawała mnie lękiem, o swoje zdrowie ,rodziny i najbliższych jak i o to czy przypadkiem nie upadnie cała gospodarka, a co za tym idzie że wkradnie się anarchia na ulicach i zamieszki. W tej chwili jestem już spokojniejsza, mam za co żyć, zdrowie również nie dokucza no i najważniejsze mogę uczestniczyć w stażu i się rozwijać. Mój dzień nie jest jakoś szczególnie inny od dni jakie prowadziłam przed koronawirusem. Prócz tego, że przestałam ćwiczyć. Z rana rozmawiam ze swoim opiekunem stażu, co udało się zrobić i jakie mam trudności oraz o tym co czeka mnie w dalszej kolejności. Następnie albo się uczę albo pracuję nad swoim zadaniem. Jako początkujący front end developer, muszę poświęcać dużo czasu żeby szlifować swoje umiejętności. Jest mi łatwiej, bo mój partner również prowadzi taki tryb życia i możemy się razem wspierać i pomagać sobie nawzajem. Udział w projekcie integracji, dał mi ogromną szansę na rozwinięcie swoich nowych kwalifikacji, poprzez odbywanie stażu jak i szkolenia z dziedziny jaką sobie wybrałam. Miałam kontakt również z psychologiem, co również było dla mnie bardzo cenne oraz kontakt ze wszystkimi paniami z Integracji, wspierającymi mnie na każdym kroku. Jestem wdzięczna, że udało mi się trafić w tak życzliwe miejsce, dzięki czemu moje życie ma szanse zmienić się na lepsze”.

 Jako Trener Pracy często monitoruję sytuację zawodową już zakończonych uczestników projektu. Jednym z naszych tzw sukcesów był Pan Witold – historyk o elokwentnym i ujmującym charakterze, pasji historycznej i specyficznym poczuciu humoru. Pozytywnie zapadł w pamięci i w sercach wszystkim pracownikom projektu. Jak sobie poradził/ radzi?

„Pomimo wykształcenia i poświadczonej certyfikatami znajomości dwóch języków obcych, nie mogłem znaleźć pracy. Pracowałem dwa razy po trzy miesiące jako archiwista, jednak najczęściej byłem zarejestrowany jako bezrobotny w Urzędzie Pracy. Poszedłem na spotkanie w Integracji z mieszanymi uczuciami, tyle razy w życiu byłem odrzucany, stygmatyzowany, niechciany, po prostu niepotrzebny, bezwartościowy. Z bijącym mocno sercem i lekkim nadciśnieniem przekroczyłem próg siedziby Centrum Integracja w Gdyni. Jedno, co pamiętam do dziś to ulga, panie z Integracji zaprosiły na kawę, lub herbatę, uśmiechnięte, bardzo uprzejme. Po raz pierwszy od wielu lat poczułem, że Ktoś mnie lubi, że jestem ważny, że jestem podmiotem, że mam wartość. Zgodziłem się wziąć udział w warsztatach i programie aktywizacji zawodowej. Na spotkania grupowe z psycholożką, czy trener pracy chodziłem chętnie i regularnie, traktując te wspólne spotkania jako mój wysiłek, mój obowiązek, moją pracę. Tak minęło pół roku, odbudowałem się psychicznie, wreszcie poczułem, że mam wartość, że mam kilka atutów w ręku, złapałem tak ważny, głęboki oddech. Dzięki pracownicom Integracji, Pani Aleksandrze, Pani Adrianie, udało się zdobyć trzymiesięczny staż w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, na stanowisku archiwisty. Okręt – czyli ja, wypływał na szerokie wody pracy zawodowej  i to bez taryfy ulgowej. Sprawdziłem się! Byłem dobrym archiwistą w muzeum. Nadeszła wielka nieoczekiwana rzecz, ogłoszenie o pracę na stanowisku archiwisty w jednej z gdyńskich firm spedycyjnych. Decyzja… uderzamy! Krótkie przygotowanie z Panią Aleksandrą, trenerem pracy i rozmowa kwalifikacyjna w firmie spedycyjnej. Kilka dni niepewności i… zdobyliśmy posadę archiwisty w korporacji! Od 14 lutego 2018 roku, od Walentynek, jestem archiwistą w firmie spedycyjnej. Jestem szanowanym członkiem załogi firmy. Pracuję już ponad dwa lata, wróciłem do społeczeństwa. Z osoby zagrożonej wykluczeniem społecznym, stałem się sumiennym archiwistą i pracownikiem, dbam o ważne dokumenty i jestem w tym naprawdę dobry! To dzięki Integracji odnalazłem prawdziwego siebie, odkryłem bogate wnętrze i poczucie własnej wartości. Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez pracy, lecz niestety najpierw trzeba popracować nad samym sobą, aby coś osiągnąć. Podzielę się osobistym spostrzeżeniem, iż praca nad samym sobą nigdy się nie kończy, tego nauczyła mnie Integracja”.

Nowa odsłona współpracy z naszymi uczestnikami dodaje nam otuchy, ulgi – oni sobie radzą, są nawet lepiej przystosowani niż my osoby bez orzeczeń o niepełnosprawności. Żyją swoim życiem, cieszą się, że mogą rozwijać swoje pasje, skupić się na rodzinie, rozwijać mimo wszystko zawodowo. Mimo wszystko lepiej sobie radzą ze stresem, izolacją. Wiedzą, że w każdej chwili mogą się do nas zwrócić o pomoc- bo my jesteśmy trochę inaczej, trochę dalej, ale jesteśmy i będziemy.

A jak my pracownicy, specjaliści radzimy sobie w tym nowym kontakcie? Czy jesteśmy w  kontakcie? Czy mamy więcej obaw niż nasi podopieczni? Jakie towarzyszą nam emocje? Jakie zmiany zauważyliśmy? Co czujemy myśląc o powrocie?

 

Ciąg dalszy za tydzień!

 

Przygotowanie materiału:

Aleksandra Mionskowska Trener Pracy

 

Obecne uczestniczki projektu:

Aleksandra Kopicka

Ewa Pałkowska

Joanna Skrzypińska

Larysa Shemet

Witold Śmiechowski – były uczestnik projektu

Droga Użytkowniczko, Drogi Użytkowniku portalu internetowego www.aktywizacjawgdyni.pl

Uprzejmie informujemy, że od 25 maja 2018 r. obowiązuje tzw. RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE. Nowe prawo wprowadza zmiany w zasadach regulujących przetwarzanie danych osobowych.

Szczegółowe zapisy znajdziesz w nowej polityce prywatności portalu internetowego www.aktywizacjawgdyni.pl. Jednocześnie informujemy, że Państwa dane są przetwarzane w sposób bezpieczny, z należytą starannością i zgodnie z obowiązującymi przepisami.